niedziela, 8 czerwca 2014

Chapter XI

                                                  *Oczami Harry'ego*
Pierwszy dzień pracy. Trochę się denerwuję, mimo, że nie ma czym. Będę dziś pod czujnym okiem Carrie, jednak popołudniu przychodzi tak druga dziewczyna na swoją zmianę, więc jakoś wytrzymam. Mam nadzieję, że potem będzie z górki. Rano ruch w piekarni jest największy, dlatego mam trudne zadanie.
 
Jak na razie radzę sobie świetnie. Mimo, że jestem zmęczony, dzielnie stoję za ladą czekając na klientów. Pięć godzin stania przy kasie wyostrza apetyt, nie powiem. Poszedłem na małą przerwę i zrobiłem sobie kawę. Wyjąłem kanapkę z serem i sałatą i zacząłem się zajadać. Może to nie jest wymarzony obiad, ale jestem naprawdę głodny. W domu zjem coś porządnego. Popatrzyłem na zegar. Niedługo kończę pracę. Upał dziś niemiłosierny, nic mi się nie chce. Oparłem głowę o ścianę i na chwilę zamknąłem oczy. Jak cudownie byłoby leżeć teraz w łóżku obok Lou. Eh...Usłyszałem trzask drzwi. Ktoś przyszedł, więc wróciłem za ladę. W progu ukazała mi się dziewczyna o ładnych, lekko kręconych włosach.
- Cześć, ja na zmianę - powiedziała podając mi rękę.
- Miło mi, jestem Harry - potrząsnąłem jej dłoń.
- Eleanor - uśmiechnęła się.
Kiedy usłyszałem to imię nogi się pode mną ugięły. Nie, to przecież nie może być ona... Pocieszałem się myślą, że jest wiele dziewczyn o tym imieniu. Ze sztucznym uśmiechem za wszelką cenę chciałem sobie przypomnieć to zdjęcie w telefonie Lou. Dyskretnie mierzyłem ją wzrokiem. Po chwili namysłu stwierdziłem, że to musi być ona. Te same usta i oczy. Zrobiło mi się bardziej gorąco niż wcześniej.
- Coś nie tak? - powiedziała z troską.
- Nie, wszystko w porządku - czułem, że głos mi się załamuje, ale starałem się tego nie okazywać.
Dziewczyna wyszła na zaplecze. Usiadłem na krześle i przetarłem twarz dłońmi. Mam pecha w tych sprawach. Ona widzi mnie pierwszy raz w życiu, chyba jeszcze nie zorientowała się, że rozmawiała ze mną przez telefon. Postaram utrzymać to w tajemnicy, chociaż przez pewien czas. Z nerwów zacząłem obgryzać paznokcie.
- Do której masz zmianę? - powiedziała zawiązując włosy w koński ogon.
- Chyba do 14.00... - patrzyłem przed siebie, chciałem uniknąć kontaktu wzrokowego.
Eleanor usiadła obok mnie. Przyglądała mi się chwilę.
- Ja cię skądś kojarzę, znamy się?
Pośpiesznie pokręciłem głową. Przysunęła się bliżej.
- Więc powiedz mi coś o sobie - zaśmiała się.
Po raz kolejny spojrzałem na zegarek. Wybiła 14.00
- Ja już...chyba muszę iść, pa. - powiedziałem i wyszedłem z piekarni.
Usiadłem na pobliskiej ławce, wziąłem głęboki oddech i machałem dłonią przed twarzą starając się jakoś ochłodzić. Pewnie dziwie to wyglądało, ale przy takim upale nietrudno mi się dziwić. Zastanawiałem się czego ona ode mnie chce? Stwierdziłem, że zadzwonię po taksówkę, powoli się rozpuszczam. A może zadzwonię po Louisa...? Dziwnym trafem, kiedy tylko pomyślałem o Lou, dostałem od niego sms'a.

Wiadomość od: Louis ♥
Skończyłeś już? Przyjechać po ciebie? :)

Szczerzyłem się do ekranu przez kilka minut aż w końcu odpisałem, że bardzo chętnie. Nie oszukujmy się, lepiej jechać motorem i czuć powiew wiatru we włosach ( nawet przez kask ) niż męczyć się w dusznej taksówce... Nie musiałem długo czekać, chłopak podjechał w umówione miejsce i przywitał mnie szczerym uśmiechem.
- Jak tam pierwszy dzień pracy?
- Szalony, jestem zmęczony... - powiedziałem ubierając kask i odwzajemniając uśmiech.
Tommo chyba nie zrozumiał, ale trudno. Jak zwykle objąłem go w pasie i ruszyliśmy. Nagle Louis przyśpieszył.Chwyciłem chłopaka trochę mocniej.
- Lou, zwolinij, to niebezpieczne... - powiedziałem cicho.
Louis mnie zignorował. Naprawdę się wystraszyłem. Przy takiej prędkości jakikolwiek wypadek zakończyłby się śmiercią. Budynki, które widziałem zaczęły się rozmazywać.
- Louis, proszę! - zacisnąłem oczy tak jak i pięści na jego koszulce.
Na szczęście byliśmy już pod domem. Chwiejnym krokiem zszedłem z motoru i uderzyłem Tomlinsona w ramię.
- Nigdy więcej tak nie jeździj! - popatrzyłem na niego spod byka.
Chłopak ze śmiechem przewrócił oczami.
- Nie dramatyzuj. Napędziłem ci stracha, co? - uśmiechnął się pod nosem.
- Nie cierpię cię - prychnąłem i obrażony wszedłem do domu.
Musiałem odpocząć. Rozłożyłem się na kanapie. Po tym wszystkim już nawet nie byłem głody. Oczy same mi się zamykały, więc po chwili zasnąłem.

***
 Cześć skarby! To już rozdział 11, whooho :D Mam nadzieję, że Wam się spodoba :3
10 komentarzy i next, standardowo ^ ^
Pozdrawiamy ♥
Autorki:
@oczy_potwora
@marynikaxxx

13 komentarzy:

  1. No nie, tylko nie ona D:
    Czekam na następy rozdział, jestem ciekawa co się dalej wydarzy :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski <3 Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super *-* Dawaj dalej! Awwwwh ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. kocham to ��������

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział! :) Dawaj next! <3 /@69_with_batman

    OdpowiedzUsuń
  6. Elka się musi wszędzie wpieprzyć, noo!:(
    Nawet w tak świetną historię..
    Rozdział świetny, jak zawsze zresztą ;))
    Pozdrawiam i całuję obie autorki! :* xx.

    OdpowiedzUsuń
  7. Super czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeeeee 10 KOMENTARZ <3
    błagam misie dajcie następny ,bo umre na zawał ^^ ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Heeej ;c czemu nie am kolejnego rozdziału?
    ja już chcę Xll :c no proooszę ;c nie karzcie mi czekac w nieskończoność ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej!
    Dlaczego nie ma kolejnego rozdziału?
    Nie chcę być wścibska, po prostu się martwię.
    Mam nadzieję, że wszystko w porządku..;) x.

    OdpowiedzUsuń
  11. Już 2 miesiące odkąd nie ma rozdziału ;c Tęsknię za nimi ;c

    OdpowiedzUsuń