piątek, 25 kwietnia 2014

Prolog

                                                   *oczami Harry'ego*
Jutro wracam do mojego rodzinnego miasta. Przeprowadzka tutaj była całkiem dobrym pomysłem, jednak wolę wrócić do swojego prawdziwego domu. Zostało mi już tylko dwa lata do ukończenia szkoły. To nie dużo, czas w Londynie minął dość szybko. Ani się obejrzałem pięć lat mojego życia przeleciało jak strzała. Już dawno jestem niezależny od rodziców, wkurzało mnie to ich pieprzenie o nauce i studiach, bo bardzo dobrze wiem, co będę robił w życiu i nikt, nawet rodzice nie będą mi tego dyktować.

Boli mnie głowa. Ciekawe, jak dojdę do szkoły... Miejmy nadzieję, że nie trafi się jakiś nauczyciel, który codziennie robi "niezapowiedziane" kartkówki. Patrzę właśnie na umowę i zobaczyłem, że to mieszkanie, które będę niedługo zajmować jest cholernie drogie i nie będę miał jak spłacić tego pieprzonego czynszu. Powinienem chyba poszukać jakiejś pracy, ale to nie będzie proste. Kiedyś, jak byłem mały, zawsze gdzieś w tej okolicy rozwieszali ulotki, ale to się jeszcze zobaczy. Kończę się pakować i jak zwykle mam wrażenie, że czegoś zapomniałem. Szczotka jest, komórka jest, walizki chyba nie zapomnę. Moje, już niedługo nie moje, mieszkanie w Londynie, było dość tanie, ale czas trochę zmienić mój tryb życia to znaczy małe miasta, zdrowe żarcie i tak dalej. Chociaż sam wątpię w to, żeby to się udało.
                                              
                                               *Pierwszy dzień szkoły*
Jak dalej będę się tak gramolił to spóźnię się do szkoły. W sumie, mam na to wywalone, trochę. Wziąłem plecak na jedno ramię, chwyciłem wiatrówkę pod rękę. Teraz pozostała jedna rzecz. Nie mogę znaleźć kluczy. Dlaczego zawsze musi być tak samo? Jak gdzieś mi się śpieszy, to gdziekolwiek bym nie mieszkał, ZAWSZE muszę je gubić. W łazience w koszu leżało moje brudne pranie. Naszła mnie myśl, że może będą gdzieś w spodniach sprzed wyprowadzki. Przewróciłem oczami, a także koszem, po czym całe pranie wypadło na podłogę. Zacząłem przeszukiwać wszystko, a stało się tak, jak się spodziewałem- to czego szukałem było w ostatnim miejscu, w jakim chciałem szukać, czyli w spodniach na samym dole kosza. Jeszcze chwila, a wyszedłbym z domu w kapciach, a kto normalny wychodzi z domu w kapciach? Tak, chyba tylko ja. Założyłem na siebie moje niebieskie Converse za kostkę. Wyleciałem po schodach do szkoły. Właśnie minąłem dwie sąsiadki, które rozmawiały o tym, że ostatnio wymieniały zamki w drzwiach. Ta rozmowa przypomniała mi o tym, że nie zamknąłem drzwi i znowu leciałem po schodach na 11 piętro. Zapytacie pewnie, dlaczego nie pojechałem windą? Odpowiem, że zdrowy tryb życia i ten-tego. W sklepie spożywczym pod moim domem kupiłem butelkę wody szybko wsiadłem do szkolnego autobusu  i ruszyłem do szkoły.


Autorki:
@oczy_potwora
@marynikaxx
Zachęcamy do komentowania ♥ xx

6 komentarzy: